piątek, 30 sierpnia 2013

Relacja z maratonu treningowego blogerek e. 9

Czas na moją małą i krótką relacje. Zacznę od tego, że to mój pierwszy taki maraton i nie ostatni (o ile będzie więcej, a bardzo, bardzo chciałabym aby było takich więcej, bo to niezła mobilizacja wiedzieć, że ktoś dzisiaj, może o tej samej godzinie, ćwiczy razem ze mną). Zmachałam się w czasie maratonu nieźle, ale to dlatego, że po nim wykonałam swoje ćwiczenia i poszłam wieczorem biegać, więc moją niedziele uznaję za iście sportową. Dodatkowo niezmiernie mi było miło, że to moja pierwsza edycja i już pojawił się filmik, który zaproponowałam!
Czas na rozpiskę relacji:
Zestaw, który podobał mi się najbardziej: Muffin Top Melter
Za zabawne i lekko przerażające intro. Ale nie tylko za to. Fajnie było poćwiczyć coś na boczki, co nie jest Tiffany (choć ją uwielbiam, ale ileż można?). Dodam do swojego codziennego zestawu i może, może, w końcu się ich pozbędę.
Zestaw, który podobał mi się najmniej: Boom Boom by Black Eye Peas Zumba Routine
Nie mam nic do zumby, nigdy jej nie ćwiczyłam, jednak jak czytam i oglądam wydaje się być bardzo przyjemnym i męczącym zajęciem, na który z chęcią bym się kiedyś wybrała. Jednak bardzo mi się nie podobało to, że jako zumbowa nowicjuszka, dla której to było pierwsze starcie z nią, nie było przedstawienia w wolnym tempie ruchów, które potem się wykonuje pod muzykę. Musiałam dość mocno się napatrzeć aby dobrze wykonać ruch pokazany przez tancerki.
Najbardziej męczący zestaw: Miley Cyrus Workout: Sexy Legs
Nogi to mam bardzo słabe, szczególnie kolana, dlatego nie zdziwiło mnie, że ten zestaw był dla mnie bardziej męczący od Bust Booster Chest Workout, o którym mówiłam, że jest dla mnie ciężki w poprzednim poście.
W następnym maratonie zmieniłabym: po pierwsze stretching, ten zaproponowany był za krótki i musiałam do niego dołożyć cool down z Mel B. Jest tyle fajnych stretchingów w internecie, że nie wystarczy nawet długo szukać. A po drugie, fajnie jakby w kolejnej edycji pojawiła się playlista.

Przypominam, że od dzisiaj w kioskach można dostać drugi numer Women's Health! Ja już swój mam, został obejrzany, teraz leży i czeka na przeczytanie. Specjalnie wstałam z samego rana i ruszyłam do galerii (pierwszy raz byłam w galerii dokładnie o 9, wchodziłam kiedy zegar na budynku wybijał pełną godzinę) i miałam go w swoich łapkach!
A skoro już jesteśmy przy gazetach fitnessowych, to planuje poświęcić jednego posta gazetom, które ja kupuję. Ale to po tym jak przedstawię 5 ulubionych kanałów youtubowych oraz sprzęt, który używam w domu.

1 komentarz: