sobota, 22 lutego 2014

Polędwiczki w miodzie pitnym i kopytka szpinakowe.

Jak dla mnie najlepszy obiad jaki w życiu jadłam. Tak jak nie lubię samego szpinaku, tak w tych kopytkach w ogóle go nie czułam. A do tego ten zielony kolor. I co najważniejsze - sos! To on ujął moje serce w restauracji na tyle, że musiałam skopiować pomysł na obiad i sama taki zrobić.

Składniki:
Polędwiczki:
1 kg polędwicy wieprzowej
150 ml miodu pitnego,
250 ml śmietanki 30-36%,
łyżka musztardy typu dijon,
łyżeczka suszonego estragonu,
łyżka masła, 
sól

biały pieprz
Kopytka:
½ kg ziemniaków
1,5 szklanki mąki pszennej
1 łyżka mąki ziemniaczanej
160 gram szpinaku mrożonego w liściach
1 jajko
2 ząbki czosnku
1 łyżka masła
sól

Sposób przygotowania:
Polędwiczki:
Polędwiczki kroimy w plastry grubości palca. Rozbijamy je dłonią, a następnie oprószamy solą i białym pieprzem. Podsmażamy je na maśle z obu stron. Każdą stronę smażymy nie dłużej niż minutkę. Następnie zalewamy miodem i dodajemy estragon. Utrzymujemy pod patelnią wysoką temperaturę, aby miód szybciej odparował. Kiedy prawie zniknie z patelni  wlewamy śmietanką zmieszaną z musztardą. Dusimy aż zacznie gęstnieć. 
Kopytka:
Ugotować ziemniaki, szpinak zeszklić na maśle z posiekanym czosnkiem, odparować masło. Następnie ugotowane ziemniaki utłuc tłuczkiem, dodać pokrojony szpinak. Do masy ziemniaczanej dodać jajko i mąkę, wymieszać na gładkie ciasto, stolnice posypać odrobiną mąki, uformować wałeczki, pokroić pod skosem kopytka. Gotować kopytka we wrzącej osolonej  wodzie.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Lutowo-spacerowo

Już 10 idę na pierwsze rehabilitacje na moje kolana. W sumie to w życiu drugie, ale w tym roku pierwsze. Mam nadzieję, że urządzenia na które teraz pójdą mi pomogą i w końcu będę mogła się pożegnać z bólami, przez które momentami nie potrafię chodzić. Pomimo rehabilitacji nie mam zamiaru rezygnować z ćwiczeń, szczególnie, że ostatnio mocno się opuściłam i dość przytyłam...

Jaki plan na ten miesiąc?
7 razy w tygodniu: może nie ćwiczę z kijkami, ale te ćwiczenia w tym miesiącu będę wykonywać. Ćwiczenia, których nie uda mi się robić bez kijków zmodyfikuję. Ale na pierwszy rzut oka nie wydają się być niewykonalne.


(superlinia, sierpień 2012, nr 08)
Dieta: jeszcze szukam, jak znajdę to pojawi się w następnym poście. Na razie staram się jeść zdrowo, pomijając dzisiejsze południe.
Pielęgnacja: wciąż męczę balsamami całe ciało.